Po zwadzie z Tatarami pan Rokicki i jego kozacka kompanija powrócili do Rawy. Tam jednak zastali atamana Dymitra w jeszcze gorszym stanie, niż przed wyruszeniem na pogańskich zbójów. Dymitr zmarł dwa dni później, ciało zaś złożone zostało przy cerkwi tamecznej. Śmierć dowódcy wielki w ich sercach żal zasiała, a za jego pamięć trzy dni pili. W końcu postanowili, że im trzeba przywódcę spośród siebie wybrać, którym ostał się imć Rokicki. Zapasy zrobiwszy, nakupiwszy też broni i prochu, ruszyli w drogę. Postanowili na Zaporoże, do Siczy wrócić. Spode Lwowa do Płoskirowa dotarli, a przedawszy konie, dalej Bohem popłynęli. Latyczów minąwszy, na ląd zeszli i wędrowali aż do rzeki Rosi. Czajką, przez Białą Cerkiew i Korsuń dotarli wreszcie do Dniepru i na południowy wschód popłynęli. Najbliższy postój wypadał im w Czerkasach...
Offline